Valencia. Wielki powrót i wielkie zmiany! :) Rower po wielu trudnośniach (poczta, etc.) dotarł do mnie, niestety w szkole jestem prawie cały dzień, więc nie miałem czasu nawet oddać go do serwisu. Jednak w ostatni piątek go oddałem, złożony, z nowymi linkami odebrałem dzisiaj czyli w poniedziałek. Po tylu miesiącach bez wsiadania na rower (od początku września) kondycja oczywiście spadła, do tego chłód (mimo, że Hiszpania to wieczorem i tak "piździ" ;)). Pierwsze kilometry zrobione po Cause del Rio (koryto rzeki), wielki parku ciągnącym się wzdłuż Walencji. Wieczorem jak to tutaj pełno biegaczy, trzeba uważać. Muszę też kupić nową lampkę z www.dealextreme.com bo ta co mam, to służy tylko i wyłącznie do sygnalizowania, że się jedzie, a nie do oświetlania drogi. :/ To by było na tyle. :) Sorry, ale nie biorę lustra i statywu na rower, więc jakość zdjęć jaka jest każdy widzi. :)
A tak to wygląda w dzień: http://es.wikipedia.org/wiki/Ciudad_de_las_Artes_y_las_Ciencias
Toruń - Różankowo - Pigża - Leszcz - Zamek Bierzgłowski (krótki odpoczynek) - Barbarka - Toruń. Sporo ludzi na trasie, bardzo gorąco i parno, wypity cały Powerade. Mam wrażenie, że noga słabo podaje. :/ A na jutrzejszą KujawięXC nie jadę, brak transportu. :( A szkoda.
Luz blues, czyli wypad z Tomkiem do Zamku i do Stacha do Łubianki. Bez zrywów, wypad turystyczno krajoznawczy. :) Przebieg trasy: Toruń - Różankowo - Pigża - Leszcz - Zamek Bierzgłowski - Łubianka - Pigża - Różankowo - Toruń. Miał być powrót przez Piwnice, ale późno się zrobiło, więc trochę skróciliśmy. :)
Powrót tradycyjnie przez Piwnice. Pogoda ekstra, trochę wiało, ale co tam, przez pierwszą połowę drogi jechałem na 2 barach, potem zauważyłem, że za mało powietrza, podpompowałem do 4 i od razu jechało się szybciej. :)
Taka tam rundka na rozruszanie, bo nie mogłem już w domu siedzieć. :) Ale nie mogła być też za długa, bo musiałem na "Fakty" zdążyć, poza tym coraz chłodniej, pierwszy raz założyłem koszulkę z długim rękawem.
Miałem pojechać do Brzozówki przez Silno lasem jednak jak zobaczyłem piach, w którym się zakopałem kilka razy to zrezygnowałem i wróciłem przez Grabowiec, Złotorię i Kaszczorek. Średnia strasznie spadła w mieście, nie ma to jak tłum ludzi na ścieżkach rowerowych i godzina szczytu. :/
Pierwszy wypad od 10 dni. Kondycja trochę spadła, jechałem rekreacyjnie, mogło być lepiej ale cóż. Wcześniej padało, potem wyjazd do Gdańska etc. Maraton w Golubiu też mnie ominął, a szkoda.
Nazywam się Filip, mam 15 lat, mieszkałem w Toruniu, a od września 2008 mieszkam w Walencji w Hiszpanii. Przez to przez 4 miesiące nie miałem roweru, ale zamierzam odrobić straty oraz poprawić kondycję. Pogoda generalnie sprzyja w Hiszpanii. :D