Luz blues, czyli wypad z Tomkiem do Zamku i do Stacha do Łubianki. Bez zrywów, wypad turystyczno krajoznawczy. :) Przebieg trasy: Toruń - Różankowo - Pigża - Leszcz - Zamek Bierzgłowski - Łubianka - Pigża - Różankowo - Toruń. Miał być powrót przez Piwnice, ale późno się zrobiło, więc trochę skróciliśmy. :)
Powrót tradycyjnie przez Piwnice. Pogoda ekstra, trochę wiało, ale co tam, przez pierwszą połowę drogi jechałem na 2 barach, potem zauważyłem, że za mało powietrza, podpompowałem do 4 i od razu jechało się szybciej. :)
Miałem pojechać do Brzozówki przez Silno lasem jednak jak zobaczyłem piach, w którym się zakopałem kilka razy to zrezygnowałem i wróciłem przez Grabowiec, Złotorię i Kaszczorek. Średnia strasznie spadła w mieście, nie ma to jak tłum ludzi na ścieżkach rowerowych i godzina szczytu. :/
Pierwszy wypad od 10 dni. Kondycja trochę spadła, jechałem rekreacyjnie, mogło być lepiej ale cóż. Wcześniej padało, potem wyjazd do Gdańska etc. Maraton w Golubiu też mnie ominął, a szkoda.
Start 8:10, spotkanie z Kolumbem koło sklepu "Kwiatka". Mieliśmy pojechać do Czerniewic po Xsystoffa, jednak Xsystoff nie przyjechał, więc pojechaliśmy do Lubicza na spotkanie z Rafałem. 8:45, spotkaliśmy się z Rafałem w Lubiczu, pojechaliśmy przez Mierzynek i dalej nie wiem. :)) Przez większość trasy w miarę dawałem radę :)), potem nastąpił kryzys, między innymi przez glebę, ale Rafał i Kolumb jakoś dociągnęli mnie do domu. ;))) Gdzieś w połowie trasy miałem spotkanie z glebą, wpakowałem się na zjeździe w jakieś płytki, straty to stłuczone przedramię, wykrzywione siodełko, porysowany licznik. P.S. Dzięki, że na mnie czekaliście czasem. :D
Nazywam się Filip, mam 15 lat, mieszkałem w Toruniu, a od września 2008 mieszkam w Walencji w Hiszpanii. Przez to przez 4 miesiące nie miałem roweru, ale zamierzam odrobić straty oraz poprawić kondycję. Pogoda generalnie sprzyja w Hiszpanii. :D